Korekta tekstów naukowych czy beletrystycznych - od czego warto zacząć?
W sieci można znaleźć wiele artykułów dotyczących różnic między korektą i redakcją tekstów. Mnie zaś, z uwagi na fakt, że nie zajmuję się redakcją, interesuje inny problem – czy korekta korekcie równa? Na tak postawione pytanie mogę już na samym początku śmiało odpowiedzieć: NIE! Czym zatem różni się praca korektorska nad różnego rodzaju tekstami? Postaram się odpowiedzieć, biorąc na warsztat te rodzaje tekstów, z którymi mam największe doświadczenie, a więc – teksty naukowe i beletrystyczne.
Z perspektywy czasu muszę przyznać, że moja ścieżka w zawodzie korektora nie przebiegała schematycznie. Zaczęło się od współpracy z wydawnictwem stricte naukowym i dopiero po czasie zakosztowałam korekty tekstów popularnonaukowych i beletrystycznych. Praca nad jednym i drugim rodzajem publikacji jest zgoła inna, czego świadomość powinien mieć każdy, kto rozpoczyna pracę w zawodzie korektora.
Produkt końcowy, rzecz jasna, w obu przypadkach powinien być doprowadzony do perfekcji. Jednak teksty wyjściowe mają zazwyczaj, zależnie od ich rodzaju, skrajnie różny poziom językowy. Należy mieć na względzie, że publikacje naukowe pisane są przez osoby z wysokim, niejednokrotnie nawet wyższym niż samego korektora, wykształceniem. To pociąga za sobą ich relatywnie wysoki poziom językowy. Publikacje beletrystyczne z kolei cechuje większa swoboda w obrębie języka, a w konsekwencji nierzadko – mniejsza staranność.
Te uwarunkowania socjolingwistyczne mogłyby prowadzić do wniosku, że poddane obróbce korektorskiej teksty beletrystyczne, mówiąc najprościej, zawierają więcej błędów niż publikacje naukowe. W istocie tak zwykle bywa. Idąc tym tokiem rozumowania, można by przyjąć, że większa liczba błędów implikuje większą liczbę zmian dokonywanych przez korektora, a w rezultacie więcej pracy nad samym tekstem. Tu jednak należałoby się zatrzymać i zastanowić, czy rzeczywiście tak jest w praktyce.
Osobiście uważam, że korekta tekstów naukowych jest znacznie bardziej wymagająca. Jasne, że korektor dostrzeże w nich mniej uchybień i dokona mniej zmian, ale nie powinno to być wykładnikiem decydującym o ocenie w zestawieniu tych dwóch typów tekstów. Publikacje naukowe naszpikowane są terminologią, którą trzeba dokładnie zweryfikować (w tym względzie z oczywistych powodów nie może dojść do omyłek). Częściej zawierają onimy (nazwy własne), które też należy kontrolować. Co więcej, niepoślednią rolę pełnią w nich przypisy, w których zazwyczaj kryje się mnóstwo niedociągnięć natury korektorskiej.
Teksty popularnonaukowe i beletrystyczne są zaś z reguły „lżejsze” w odbiorze. Pamiętajmy bowiem, że korektor to też czytelnik i taki czynnik ma dla niego znaczenie 🙂 Duża liczba błędów w takich publikacjach nie przekłada się zazwyczaj na ich kryterium jakościowe, a brak lub znikoma liczba przypisów z pewnością ułatwia pracę nad tekstem.
Z tych powodów na pytanie zawarte w tytule artykułu odpowiedziałabym, że chyba jednak przygodę korektora warto byłoby rozpocząć od tekstów beletrystycznych – być może powieści o ulubionej lub względnie lubianej tematyce. W takim przypadku podjęcie następnie współpracy z wydawnictwem naukowym będzie nowym, bardziej wymagającym doświadczeniem. Z kolei drogę odwrotną – taką, którą sama z przyczyn losowych przebyłam – będzie zaś wieńczyć miłe zaskoczenie, a praca z tekstami beletrystycznymi po doświadczeniu korekty publikacji naukowych stanie się przyjemną odmianą. Wybór należy więc do Was!